BEZSENNOŚĆ...CZYLI AURY SĄ WSRÓD NAS.



OPIS:
Bezsenność. Leżysz w łóżku i błagasz siły wyższe o sen. Przewracasz się z boku na bok i czujesz się coraz gorzej. Wiesz, że jutro będziesz bardzo zmęczony i dochodzi straszliwa frustracja. Wstajesz i podchodzisz do okna. Jest cicho, bardzo cicho... Uśpiona uliczka zdaje się być martwa. Mrok rozprasza jedynie nikłe światło ulicznej latarni. I wtedy pojawiają się oni – mali łysi doktorkowie...


Po śmierci ukochanej żony siedemdziesięciokilkuletni Ralph zostaje sam. Pusty dom przypomina mu kobietę jego życia, którą los okrutnie mu odebrał. Od tego czasu mężczyzna zaczyna cierpieć na bezsenność, każdej nocy budzi się coraz wcześniej. Próbuje wszelkiego rodzaju medykamentów, domowych sposobów polecanych przez znajomych, ale nic nie skutkuje. Po pewnym czasie zaczyna widzieć kolorowe aury wokół ludzi i zwierząt. Ba, nie tylko aury! Pojawiają się dziwne stworzenia, nazywane przez Ralpha 'małymi, łysymi doktorkami'. Mają ze sobą nożyce i ucinają kawałki aur ludzi, którzy następnie umierają. W międzyczasie okazuje się, że nie tylko Ralph ma problemy ze snem, a tajemnicze stworzenia mówią mu o misji, którą mężczyzna ma wypełnić, by ratować świat i kilka tysięcy zagrożonych ludzi.
Wszystko dzieje się w małym miasteczku, którego podzielona ludność pozostaje w ostrym konflikcie. Sprawa dotyczy przyjazdu do Derry feministki Susan Day oraz centrum opiekującym się samotnymi kobietami i zajmującym się dokonywaniem aborcji. 



I to pokrótce tyle, jeśli chodzi o streszczenie. 
"Bezsenność" była jedną z pierwszych książek Kinga, z którymi się zetknęłam i właściwie dziwią mnie komentarze innych czytelników tej książki, którzy nie polecają jej ludziom zaczynających dopiero przygodę z książkami tego autora. Nie polecają jej ze względu na to, że rzekomo "ciągnie się jak flaki z olejem". Przynajmniej, jeśli chodzi o niektóre fragmenty. Rzeczywiście złapałam się na tym, że kilka razy przekartkowałam kilka stron i zerkałam co tam się później wydarzy, ale na pewno się nie nudziłam przy tej powieści. 
Cudownie mi się ją czytało, no może w jednym momencie przeżyłam niewielkie zaskoczenie. Hmmm....mali, łysi doktorkowie???  
Troszkę mi nie pasował początkowo ten wątek. Wydawało mi się, że King się jednak zapędził jakby w tych fantazjach. O ile aury ludzi, które widział główny bohater Ralph i cały fantastyczny świat od razu przyjęłam bez zastrzeżeń, o tyle wizja małych, łysych doktorków wydawała się mi trochę za naciągana. Na szczęście w dalszej części książki wyjaśniła się rola jaką pełnią i stała się fajną wizją i wyobrażeniem autora na temat ludzkiej egzystencji i zakończenia żywota na tym "padole łez":-)
Co do aur otaczających ludzi... Ciekawe jest to, że naukowcy są zgodni, że każdy z nas ma fizyczną aurę złożoną z materii i pól energetycznych, które ją otaczają.
Na stronie http://zenforest.wordpress.com/2007/12/17/aura-czlowieka-najwazniejsze-informacje/  (źródło: Richard Webster “Odczytywanie aury “) czytamy, że : "W stosunku do otoczenia człowiek jest istotą ciepłą, wszyscy mamy termiczny gradient i wynikające z jego istnienia prądy powietrza w pobliżu ciała. Nasz organizm emituje energię podczerwoną. Otaczają nas również elektrostatyczne i elektryczne pola jonów. Ponadto emitujemy niskie poziomy radiacji elektromagnetycznej (fale radiowe) oraz promieniowanie o niskiej częstotliwości wynoszące aż sto kilocykli (kiloherców). Jednak aura zawiera również kolor, a ten powstaje ze światła"(...).
A pamiętacie, jak Ralph i jego przyjaciółka potrafili zregenerować swoje siły i pokłady energii wysysając część aur z innych ludzi? Także na w/w stronie możemy przeczytać: " Pewne osoby są psychicznymi wampirami, które wysysają energię z twojej aury, by wzbogacić swoją. Czy czułeś się kiedyś “wypompowany”, spędziwszy z kimś trochę czasu? Jest bardzo prawdopodobne, że był to właśnie psychiczny wampir. Tych nieszczęśników na ogół charakteryzuje sztywność w postawie, brak psychicznej świadomości i poczucia własnej wartości. Świadomie lub nie korzystają z energii innych ludzi, pozostawiając ich z poczuciem pustki i frustracji. Jeśli żyjesz z psychicznym wampirem, musisz się nauczyć chronić swoją aurę".
Oczywiście w książce Ralph korzystając z aury innych ludzi nie robił im krzywdy, ale chociażby po przeczytaniu tych fragmentów z publikacji Richarda Webstera i "Bezsenności" przyznacie sami, że podobieństwa w opisach aur ludzi i zasadach ich rozróżniania są uderzające. (Więcej na temat aur możecie również przeczytać tutaj.)
Okazuje się, że to wcale nie nowy temat, chociaż ja się z nim spotkałam po raz pierwszy podczas czytania "Bezsenności". Może stąd się wziął u Kinga pomysł na książkę? W każdym razie, moim zdaniem jak najbardziej udany.

W swoim poście najbardziej skupiłam się na świecie aur występujących w powieści Kinga, ale cała fabuła książki jest niezwykle wciągająca, zwłaszcza wątek Ralpha i świata "starych pierników" z Derry:-)
W świecie nieustającej propagandy młodości, idealnego wyglądu i wyścigu szczurów, miłą odmianą jest  znaleźć się w świecie opisanym z punktu widzenia starego człowieka, gdzie czas płynie wolno i wydaje się,że u schyłku życia nic się wydarzyć już nie może... Zauważyłam, że starsi ludzie już niczego nie oczekują od życia, a wręcz jakby już czekali tylko na śmierć. Powieść Kinga pokazuje, że życie płata niespodzianki i to niezależnie od wieku.
Para głównych bohaterów u schyłku swojego życia odnalazła siebie, odnalazła świat aur a nawet powierzono im misję ratowania świata! Powieść poruszająca, pouczająca i pokazująca jak barwnie opisać można osobowość starych ludzi, którzy już często wydaja się bezbarwni...


Bezsenność [Stephen King]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Cytaty z książki:
1. "Starość to wyspa otoczona oceanem śmierci”
2. "Piętnaście minut po czwartej wszystko wydaje się możliwe. Absolutnie wszystko.”
3. "... bo miłość nie leci z kranu jak woda, nie możesz jej odkręcać i zakręcać, kiedy tylko zechcesz".”
4. "Ludzie, którzy mają całkowicie puste łby zawsze żyją najdłużej.”
5. "Długa jest droga do raju skarbie, więc nie przejmuj się drobiazgami."


Książka Stephena Kinga "Bezsenność" niestety do tej pory nie doczekała się ekranizacji.
Ok. 1997 roku King wraz z Mark'iem Caliner'em dyskutowali o przeniesieniu "Bezsenności" na ekran. Caliner napisał scenariusz ale na razie nic z tego nie powstało.

Galeria ilustracji z książki:







0 komentarze:

LANGOLIERY...NADCHODZĄ!






 OPIS:

Rutynowy lot, z Los Angeles do Bostonu przeradza się w koszmar dla garstki ocalałych pasażerów i załogi samolotu. Zaraz po starcie pasażerowie zasypiają, zmęczeni ciężkim dniem. Budzą się w pewnej chwili i uświadamiają sobie, że  z pełnego pasażerów liniowca na pokładzie znajduje się tylko 9 osób. Reszta pasażerów zniknęła.Ale nie zniknęli bez śladu. Pozostały po nich wszystkie ich rzeczy osobiste i metalowe przedmioty, łańcuszki, zegarki, sztuczne zęby, a nawet peruki i rozruszniki serca. Pilotowi samolotu nie udaje się nawiązać łączności z żadnym lotniskiem na Ziemi, nawet przez pasma wojskowe. W eterze panuje kompletna cisza, zupełnie jakby cała ludzkość nagle przestała istnieć....
Po udanym lądowaniu na najbliższym lotnisku, na którym  nie widać śladu ruchu, śladu życia, wśród wszechogarniającej ciszy niewidoma dziewczynka nagle zaczyna słyszeć przerażający dźwięk, niepodobny do niczego znanego, zbliżający się z każdą chwilą...

KSIĄŻKA:

Ulubionych pisarzy mam właściwie dwóch: . Dean'a R. Koontz'a i Stephena Kinga.
Chciałabym skoncentrować się jednak na słusznie okrzykniętym przez wielbicieli i krytyków literackich "Mistrzu Horroru", jakim jest Stephen King.
Pierwszą książką tego pisarza, z jaką miałam do czynienia, było "Miasteczko Salem". "Miasteczko..." zrobiło na mnie tak duże wrażenie, że szybko zaczęłam rozglądać się za kolejnymi pozycjami tego autora.
Kilka z nich udało mi się zakupić, kilka wypożyczyłam z miejscowej biblioteki i każda z tych książek zrobiła na mnie niesamowite wrażenie.
Ale jedna nowela Stephena będąca częścią zbioru pt. "Czwarta po północy" jest jedną z pozycji, które chyba najbardziej utkwiły mi w pamięci.

Książka "Czwarta po północy" składa się z czterech nowel: "Policjant biblioteczny", "Tajemne okno, tajemny ogród", "Polaroidowy pies" i "Langoliery".
Najbardziej przerażający i mroczny jest chyba "Policjant biblioteczny", choć tytuł mówi co innego:-)
Jak można bać się policjanta pilnującego, aby dzieci oddawały książki do biblioteki na czas?
A jednak...policjant w parze z z Ardelią Lortz – nieżyjącą już dyrektorką publicznej biblioteki w Junction City, tworzą iście przerażającą i upiorną parę...
W "Tajemnym oknie, tajemnym ogrodzie" poznajemy pisarza Mortona Rainey'a, którego nęka tajemniczy John Spluwa oskarżając go o plagiat. "Ukradłeś Pan mojom opowieść" - oskarża go John, nie pozwalając mu nawet spokojnie zasnąć. Czy Mortonowi uda się jakoś wykaraskać z tych opałów?
Kolejna nowela "Polaroidowy pies" opowiada historię niezwykłego aparatu fotograficznego wykonującego zdjęcia czegoś, co w rzeczywistości nie istnieje: psa, dzikiej bestii atakującej fotografa. Pełna napięcia historia, podczas czytania której zadajemy sobie pytanie czy w końcu uda się temu przerażającemu psu uwolnić i rozszarpać na strzępy fotografa Kevina Delevana?

I ostatnia nowela ze zbioru: "Langoliery".
Zdecydowanie opowieść, która zrobiła na mnie największe wrażenie.
Czytając ją, od samego początku tego opowiadania stałam się jednym z pasażerów lotu linii American Pride z Los Angeles do Bostonu.
King tak bardzo zadbał w tej opowieści o szczegóły i opisy poszczególnych bohaterów, że czytelnik momentalnie przenosi się w swojej wyobraźni do wnętrza samolotu w sam środek akcji.
Tak więc nim zostaniemy rzuceni w jej wir, poznajemy historię kapitana Brian'a Engle'a, zawodowego pilota, lecącego jednak tym lotem jako pasażer w prywatnej sprawie, niewidomą dziewczynkę Dinah Bellman wraz z opiekunką, Laurel Stevenson - samotną kobietę szukającą miłości, Boba Jenkins'a - pisarza i detektywa amatora, żolnierza sił specjalnych Nicka Hopewell'a, parę nastolatków, jeszcze kilka innych mniej ważnych postaci i wreszcie... Craig'a Toomy'ego, szaleńca niespełna rozumu - kluczową postać nadchodzących wydarzeń.
Craig Toommy to facet, któremu King poświęcił najwięcej uwagi ze wszystkich bohaterów tego opowiadania. Nieszczęśliwe dzieciństwo u boku despotycznego ojca wymagającego od Craig'a całkowitego posłuszeństwa, pracy ponad siły i straszącego go bez przerwy potworami, które go zjedzą żywcem, powoduje że Craig stopniowo w ciągu swojego życia doznaje pomieszania zmysłów, aż w końcu pogrąża się w całkowitym szaleństwie, które osiąga swoje apogeum w trakcie wydarzeń rozgrywających się na pokładzie samolotu i po lądowaniu na lotnisku w Bangor.
Jedyną osobą, która wie co się dzieje w umyśle Toommy'ego jest Dinah - niewidoma dziewczynka, potrafiąca w jakiś niezrozumiały sposób (może dzięki swojej ślepocie powodującej wyostrzenie innych zmysłów) połączyć się z jego myślami i patrzeć na świat i ludzi oczami Craiga.
A więc w efekcie oprócz niezrozumiałego zniknięcia prawie wszystkich pasażerów z pokładu samolotu i wielkiej niewiadomej, jaka czeka ocalałych po wylądowaniu, jakby tego było mało  mamy na pokładzie szaleńca, który najchętniej pozabijałby wszystkich wkoło tylko po to aby dostać się do Bostonu i nie zawieść nieżyjącego już ojca.
Na dokładkę, po wylądowaniu na najbliższym lotnisku wszyscy ocalali odnoszą dziwne wrażenie, że coś tu jest nie tak, wszędzie panuje pustka, bezruch i prawie absolutna cisza. a po jakimś czasie z oddali zaczyna się do nich zbliżać przerażający i obcy odgłos nie przypominający im niczego znanego....
Niejednokrotnie w trakcie czytania tego opowiadania zadawałam sobie pytanie wraz z jej bohaterami:
dlaczego właśnie oni ocaleli? Czy są przedmiotem eksperymentu? A może przenieśli się w czasie? I co kryje się za tym przerażającym i wciąż narastającym dźwiękiem, jedynym istniejącym w tym świecie?





"Langoliery" może nie przytłaczają tak mrocznym klimatem jak inna nowela z tego zbioru - "Policjant biblioteczny", ale jest w niej wszystko, co składa się na więcej niż dobre opowiadanie: niebanalny pomysł autora, wyraziste postacie głównych bohaterów, nieoczekiwane i tajemnicze wydarzenia nasuwające mnóstwo pytań, a na dokładkę żebyśmy się za bardzo nie nudzili, wątki rodem z powieści sensacyjnej.
"Langoliery" na pewno pozostaną jedną z najlepszych opowieści, jaką przeczytałam. 



Czwarta po północy [Stephen King]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Cytaty z książki:
1. „Dyskutować z wariatem jest bezużyteczne, no i czasochłonne.” 
2. "Personel nazywał pasażerów trzodą, ale naprawdę byli jak barany..."
3. "- Nigdy nie ufaj pisarzom. Słuchaj ich, jak najbardziej, ale nigdy nie ufaj.


 FILM:

Oczywiście, także to opowiadanie, tak jak wiele innych książek tego autora doczekała się ekranizacji.
Obejrzałam właśnie film na podstawie tego opowiadania w reżyserii Toma Hollanda z 1995 r.
Film był dosyć długi (187 min.), ale jak dla mnie nie był nużący.
Przede wszystkim zauważyłam, że reżyser starał się naprawdę odwzorować jak można najlepiej całe opowiadanie Kinga. Nie zauważyłam, żeby było tam coś wycięte, pominięte czy przekręcone, jak to się zdarza w wielu innych filmach kręconych na podstawie książek. Dla kogoś, kto przeczytał to opowiadanie jednak to będzie zaleta, dla kogoś, kto tego nie zrobił, trochę przydługawe dialogi bohaterów mogą nużyc.
Bohaterowie występujący w filmie są dobrze dopasowani do swoich ról, właśnie tak mniej więcej ich sobie wyobrażałam czytając "Langoriery".

Jako, że nie jest to wysokobudżetowy film z gwiazdami Hollywood pierwszej wielkości, jedyną rzeczą do której mogłabym się przyczepić, są efekty specjalne, nie najwyższych lotów.
Zwłaszcza postacie langorierów robią wrażenie "narysowanych". Ale postacie głównych bohaterów, takich jak: pilot Brian Engle (David Morse), pisarz Bob Jenkins (Dean Stockwell), czy żołnierz służb specjalnych Nick Hopewell (Mark Lindsay Chapman) i baaardzo wyrazisty Craig Toomy (Bronson Pinchot), choć grane przez aktorów drugoplanowych, wielokrotnie oglądanych przeze mnie  w droższych produkcjach filmowych, zostały odwzorowane przez nich w tym filmie całkiem przyzwoicie.
Ogółem - fajny film do obejrzenia w niedzielne popołudnie:-)
    

    Reżyseria: Tom Holland
      Scenariusz:Tom Holland
     Tytuł oryginalny: Langoliers
    Tytuł polski:Pożeracze czasu
    Rok produkcji: 1995
    Czas: 187 min.



  obsada:
 Laurel Stevenson - Patricia Wettig
Bob Jenkins - Dean Stockwell
Brian Engle - David Morse
Nick Hopewell - Mark Lindsay Chapman
Don Gaffney - Frankie Faison
Rudy Warwick - Baxter Harris
Bethany Simms - Kimber Riddle
Albert Kaussner - Christopher Collet
Dinah Bellman - Kate Maberly
Craig Toomy - Bronson Pinchot
Harker - Tom Holland
Aunt Vicki - Julie Arnold Lisnet
Tom Holby - Stephen King



  ciekawostki:
  1. Stephen King wcielił się w rolę Toma Holby'ego. Pojawia się w samej końcówce filmu gdy Craig Toomy oszalał do końca. Toomy'emu wydaje się, że zarząd zwołał zebranie na płycie lotniska zaś człowiek, z którym szaleniec rozmawia to oczywiście sam Stephen King.
 2. Kiedy samolot przymusowo ląduje na lotnisku w Bangor w mieście nie ma prądu. Mimo tego faktu świecą się reflektory na zewnątrz terminalu. 


Galeria zdjęć z filmu:



 








Trailer z filmu















0 komentarze:

KSIĄŻKA DRUKOWANA, CZY ELEKTRONICZNA? OTO JEST PYTANIE...

W momencie, kiedy się zdecydowałam napisać bloga, a tym samym zaczęłam o wiele więcej czasu poświęcać na wertowanie stron w sieci, dotarło do mnie, że hmmm... postęp technologiczny nie oszczędził nawet moich kochanych książek.
Jasne, niby człowiek wie o tym, co to jest e-book, audiobook, że te produkty są dostępne dla klientów już od jakiegoś czasu itd. Ale zaskoczyło mnie tempo tych przemian.

Jak zauważyłam każda szanująca się księgarnia księgarnia internetowa oprócz wersji drukowanej oferuje klientowi także wersje elektroniczne.
Pewnie to się może wydawać śmieszne, że dopiero to teraz do mnie dotarło, ale tak się dzieje, gdy człowiek "wypada na jakiś czas z obiegu", nie mając czasu na nic innego tylko na pracę zawodową, zajmowanie się domem i wychowywanie dzieci.
Gdy trójka moich dzieci już dorosła, mogłam wreszcie poświecić trochę czasu sobie. Nadrobić zaległości w czytaniu książek, pójść do szkoły o profilu informatycznym, zająć  się sztuką decoupage'u i urządzania mieszkań (moje inne pasje).
Ale los płata figle i okazało się, że na świecie pojawi się znowu mój kolejny potomek. I znowu trzeba wszystko było odłożyć "na później".
Teraz, gdy mój smyk ma już ponad dwa latka mogę się wreszcie zając trochę sobą i swoimi pasjami.

A więc idąc z duchem czasu stwierdziłam, że będę polecać i opisywać książki także w wersji elektronicznej.
Ja sama uważam, że nic nie zastąpi tego pięknego widoku kolekcji książek na półkach, jej dotyku i zapachu farby drukarskiej... Wielu moich znajomych uważa tak samo. Ale nie da się nie zauważyć, że publikacje w formie elektronicznej także posiadają wiele zalet i zaczynają zdobywać wielu zwolenników.
Nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej.
 Mam nadzieję, że z biegiem czasu książki w wersji tradycyjnej nie odejdą do lamusa. Oby...


JA OSOBIŚCIE WOLĘ TAKI WIDOK...
NIŻ TAKI...













Ale może pora pogodzić obie wersje?

Zobacz także:




0 komentarze:

POCZĄTKI SĄ TRUDNE...

Jestem totalnie zielona w temacie blogowania, wiem tylko, że chcę pisać o książkach i adaptacjach filmowych nakręconych na ich podstawie.

Wiele razy słyszałam zdanie: "książka fajna, ale film do bani".
Ciekawe, czy to prawda, czy tak jest w każdym przypadku...
Zaczęłam więc od przejrzenia innych blogów "książkowych", na których jest całe mnóstwo recenzji przeczytanych przez blogowiczów książek i stwierdziłam, że mam problem: totalny brak czasu na czytanie, przynajmniej w najbliższej przyszłości. Ale postaram się poprawić.
W swoim życiu przeczytałam chyba z tonę książek i uwielbiałam to. Będąc dzieckiem nie mogłam się doczekać chwili kiedy nauczę się dobrze czytać, więc wytrwale ćwiczyłam i w drugiej klasie podstawówki zaczęłam regularnie odwiedzać naszą wiejską bibliotekę. Byłam ulubienicą Pani Bibliotekarki, która z uśmiechem wręczała mi po dziesięć-dwanaście książek na raz, które sobie wybrałam, a dla mnie po przyjściu do domu z tym stosem literatury, świat przestawał istnieć.
Cudowny, szczęśliwy czas!
Niestety, gdy założyłam rodzinę, książki poszły w kąt. Przy trójce drobiazgu było co robić, do tego dochodziła praca.
Dopiero niedawno udało mi się przeczytać książkę w ciągu czterech dni delegacji, na która wysłała mnie moja firma. Koleżanki po pracy i szkoleniach udzielały się towarzysko, biegały po sklepach a ja w końcu miałam czas dla siebie i cudownie odpoczywałam czytając "Podpalaczkę" Stephena Kinga.

Uwielbiam klimat książek tego autora!
Bohaterowie w nich występujący to niby zwykli ludzie, którzy albo po jakimś czasie odkrywają u siebie niezwykłe zdolności, albo są świadkami niezwykłych wydarzeń.
Właśnie chyba dlatego książki tego pisarza, jak i Dean'a R. Koontz'a'  przyciągają do siebie taką rzeszę czytelników - "zwykłych" ludzi, a któż z nas nie chciałby, żeby w naszym szarym życiu zdarzyło się coś niezwykłego? I do tego jeszcze ta dynamiczna, wartka akcja, dzięki której książki tego autora czyta się jednym tchem, nie dając szansy  choć na chwilę na zwolnienie rytmu walącego serca...
Z drugiej strony niektóre z filmów nakręconych na podstawie książek Kinga czy Koontz'a, przynajmniej tych które udało mi się obejrzeć (oprócz "Carrie" Briana De Palmy i "Sprzedawcy Śmierci" Fraser'a Clarke'a Hestona) są beznadziejne:-(
Niestety w wielu ekranizacjach reżyserom nie udało się oddać klimatu zawartego w każdym z tych dzieł, o akcji i efektach specjalnych nie wspominając.
Wydaje mi się, że to także kwestia doboru aktorów : Max Von Sydow w "Sprzedawcy Śmierci" jako Szatan był rewelacyjny, to samo mogę powiedzieć o Sissy Spacek grającą tytułową rolę w "Carrie".
Reszta prób sfilmowania książek tych autorów, hmmm...zobaczymy, gdy obejrzę:-)


Kadr z filmu "Carrie"



Sissy Spacek. Niesamowita!


Max Von Sydow jako Szatan w "Sprzedawcy Śmierci"

Zobacz także:
Po prostu...Carrie...
































0 komentarze: