KSIĄŻKA:
Poznajcie Carrie White.
Pryszczatą i ze sporą nadwagą. Beznadziejnie ubraną, beznadziejnie naiwną. Będącą szkolnym popychadłem. Obiektem docinków i kpin z fanatycznej matki, z niewiedzy w sprawach seksu i dorastania, z wyglądu...ze wszystkiego.
Poznajcie Carrie... przytrzymującą i przenoszącą siłą umysłu ludzi i przedmioty, zamykającą wzrokiem drzwi, odkręcającą zraszacze i powodującą na odległość wybuchy i pożary. Niszczącą wszystkich i wszystko na swojej drodze...
"Carrie" Stephena Kinga jest jego debiutancką powieścią, wydaną w 1974 r., która osiągnęła niebywały sukces. Zapewniła ona początkującemu pisarzowi rozgłos i opinię autora tworzącego głównie horrory.
Fabuła książki jest bardzo ciekawa. Opowiada historię zakompleksionej i niezbyt ładnej nastolatki nieakceptowanej i wyśmiewanej przez rówieśników. Ile z czytelniczek tej książki miało podobne przeżycia?
Dziewczyny z nadwagą, ubrane w nieciekawe ciuchy, bo w domu się nie przelewa, bez najnowszego modelu komórki, bez najnowszego "modelu" chłopaka itp. Ile z czytelniczek myślało sobie wtedy w duchu: "ja wam jeszcze wszystkim pokażę! Zobaczycie ile jestem warta!"? Na pewno wiele z nich może się utożsamiać z bohaterką książki i to wzbudza w nas współczucie i sympatię do niej. Przynajmniej na początku...
Prawdę mówiąc mimo całego ogromu nieszczęścia, które spadło na Carrie, King opisał ją w ten sposób, że trudno dziewczynę polubić. Już sam opis jej wyglądu, także w trakcie początkowej sceny w szatni staje się dla czytelnika dość odrażający. Choć postępowanie koleżanek Carrie jest paskudne i chamskie ( z tym chyba każdy się zgodzi), trudno jest wykrzesać odrobinę sympatii do niej. Nawet jej nauczycielka - panna Desjardin, będąca świadkiem obrzydliwego traktowania Carrie przez koleżanki i starająca się przykładnie je ukarać, nie potrafi wzbudzić w sobie żadnych innych odczuć wobec niej, oprócz politowania i obrzydzenia.
Z pewnością King przedstawił w tej powieści dramat nieszczęśliwej dziewczyny, która nie dość że się użera z całym środowiskiem nieakceptujących jej ludzi, to jeszcze musi znosić fanatycznie religijną i niespełna rozumu matkę nie pozwalającą jej normalnie żyć.

Zacząwszy od fragmentu, kiedy używając swoich zdolności telekinetycznych przewróciła z niekłamaną satysfakcją i uśmiechem na twarzy chłopca na rowerze, poprzez ustawianie swojej kochanej mamy do parteru, gdy za bardzo jej się przeciwstawiała, a skończywszy na masakrze połowy miasta i ludzi w nim zamieszkujących.
Ja rozumiem, że dziewczyna bardzo chciała się wyrwać z zaklętego kręgu życia, które prowadziła, że wiązała wielkie nadzieje z balem, na który została zaproszona przez jednego z najprzystojniejszych chłopaków w szkole, że po raz kolejny wystawiono ją na tymże balu na pośmiewisko i okrutnie z niej zakpiono....ale żeby zaraz w odwecie rozwalać pół miasta i wybijać wszystkich spotkanych ludzi na swojej drodze (winnych czy niewinnych) w pień???
A jakby tego było mało, na koniec dziewczyna przychodzi do domu i oznajmia swojej matce tonem typu: "Przyszłam podlać kwiatki", że musi ją zabić...
W efekcie trudno się dziwić, że jedyną osobą odczuwającą żal po śmierci Carrie jest jej koleżanka z klasy - Sue Snell...
Prawdziwymi antypatycznymi bohaterami moim zdaniem są w tej książce ( hehe...oprócz Carrie:-)) - Chris Hargensen i jej żałosny chłopak - Billy Nolan, nieokrzesany prostak i damski bokser, dość barwna para odpowiadająca za paskudny numer z wiadrem świńskiej krwi wylanej na Carrie. Oczywiście także im dziewucha dała odpowiednią nauczkę rozbijając ich samochód na ścianie knajpy i stawiając go w płomieniach.
Nawet matka tytułowej bohaterki, choć niewątpliwie znęcająca się nad nią i nie panująca już nad swoim szaleństwem wzbudziła we mnie cieplejsze uczucia, niż jej córka. Może dlatego, że w swym obłąkaniu próbując zabić Carrie dwukrotnie mając ją za wytwór czegoś złego, dwukrotnie obudziły się w niej macierzyńskie uczucia i litość, które jej na to nie pozwoliły? Być może...
W każdym razie Carrie nie miała podobnego dylematu i załatwiła sprawę z mamusią raz a dobrze.
Książka jest charakterystyczna głównie ze względu na
styl.
Duża część książki prezentuje listy, wycinki z gazet, artykuły i fragmenty książek będącymi swoistymi przerywnikami toczącej się akcji.
Duża część książki prezentuje listy, wycinki z gazet, artykuły i fragmenty książek będącymi swoistymi przerywnikami toczącej się akcji.
Z jednej strony bardzo ciekawy pomysł pozwalający zapoznać się z różnymi wersjami wydarzeń Nocy Zagłady i opiniami na ten temat świadków, którzy ją przeżyli, a nie tylko z wersją zdarzeń widzianych oczami Carrie.
Z drugiej strony trochę te przerywniki mi przeszkadzały. Niedawno przeczytałam inną powieść Stephena Kinga: "Lśnienie", w której napięcie od pewnego momentu zaczęło być tak nieznośne, że wręcz modliłam się o jakiś spokojniejszy przerywnik, żeby nie paść na zawał :-).
W "Carrie" nie uświadczymy raczej czegoś takiego, jak budowanie napięcia. Z wtrącanych co jakiś czas relacji świadków, fragmentów przesłuchań czy wycinków z gazet możemy z góry się dowiedzieć jakie jest zakończenie całej historii. A szkoda, bo intrygujące i nieoczekiwane zakończenia to jedna ze specjalności pana Kinga.
Cytaty z książki:
- "Taka była dziewczyna, którą teraz wszyscy nazywają potworem. Chciałabym, żebyście dobrze to sobie zapamiętali. Oto dziewczyna, która zadowala się hamburgerem i szklanką piwa za dziesiątkę. Dziewczyna, która ze swojej pierwszej szkolnej zabawy chciała wrócić wcześniej, żeby nie niepokoić mamy..."
- „Śmiech trzepotał wokół niej jak stado czarnych ptaków.”
- „Zrobiła trudną, niebezpieczną rzecz: zerwała maskę i pokazała światu swoją prawdziwą twarz.”
- „Ludzie z wiekiem nie stają się lepsi, stają się tylko sprytniejsi. Kiedy jesteś starszy i mądrzejszy, to wcale nie przestajesz obrywać skrzydełek muchom, po prostu potrafisz wymyślić lepsze powody, żeby to usprawiedliwić.”
- „Prawdziwy żal jest tak samo rzadki jak prawdziwa miłość.”
FILM:
Na podstawie książki zrealizowano do tej pory dwie adaptacje filmowe.
Pierwszą w 1976 r. w reżyserii Briana De Palmy i drugą reżyserowaną przez Kimberly Peirce, majacą premierę w tym roku. O najnowszej wersji napiszę w następnym poście. Dzisiaj chciałabym się skoncentrować na tej starszej adaptacji.
Film oglądałam kilkakrotnie, każdorazowo z takim samym zafascynowaniem.
Cóż... moim zdaniem to jeden z niewielu przypadków, w którym film przerósł książkę. Dlaczego?
Reżyser dobrał aktorów wykonujących zarówno role główne jak i drugoplanowe wprost idealnie. Sissy Spacek grająca Carrie White była wprost rewelacyjna! Jej niebanalna uroda sprawia, że tej twarzy się nie zapomina, a co ważne "jej" Carrie potrafi wzbudzić w widzach współczucie i sympatię. Jest nieśmiałą, zagubioną dziewczyną, trochę zahukaną przez wszystkich, ale bynajmniej nie mściwą i wzbudzającą odrazę. Oglądając film od początku do samego końca szczerze jej kibicowałam i czułam szczery żal w końcowej scenie, gdy umierała, mając jeszcze do końca nadzieję, że reżyser wymyśli jednak bardziej dla niej szczęśliwe zakończenie.
Na podstawie książki zrealizowano do tej pory dwie adaptacje filmowe.
Pierwszą w 1976 r. w reżyserii Briana De Palmy i drugą reżyserowaną przez Kimberly Peirce, majacą premierę w tym roku. O najnowszej wersji napiszę w następnym poście. Dzisiaj chciałabym się skoncentrować na tej starszej adaptacji.
Film oglądałam kilkakrotnie, każdorazowo z takim samym zafascynowaniem.
Cóż... moim zdaniem to jeden z niewielu przypadków, w którym film przerósł książkę. Dlaczego?
Reżyser dobrał aktorów wykonujących zarówno role główne jak i drugoplanowe wprost idealnie. Sissy Spacek grająca Carrie White była wprost rewelacyjna! Jej niebanalna uroda sprawia, że tej twarzy się nie zapomina, a co ważne "jej" Carrie potrafi wzbudzić w widzach współczucie i sympatię. Jest nieśmiałą, zagubioną dziewczyną, trochę zahukaną przez wszystkich, ale bynajmniej nie mściwą i wzbudzającą odrazę. Oglądając film od początku do samego końca szczerze jej kibicowałam i czułam szczery żal w końcowej scenie, gdy umierała, mając jeszcze do końca nadzieję, że reżyser wymyśli jednak bardziej dla niej szczęśliwe zakończenie.
Natomiast jej matka - wręcz przeciwnie; o ile w książce wzbudzała we mnie cieplejsze uczucia, o tyle w filmie jest przedstawiona wyłącznie jako opętana fanatyzmem religijnym kobieta czyhająca na życie swojej córki. Piper Laurie jako matka Carrie jest niesamowicie przekonująca i widać, że włożyła w tę rolę całe serce.
Także aktorzy drugoplanowi: Nancy Allen grająca Chris Hargenson - podłą koleżankę Carrie i John Travolta w roli jej chłopaka - Billy'ego Nolana sprawdzili się wyśmienicie. Dość powiedzieć, że role zagrane w tym filmie np. Sissy Spacek czy Johna Travolty stały się dla nich odskocznią do dalszej kariery.
Brian De Palma w swojej wersji "Carrie" zafundował nam nie tylko krwawy horror z prawdziwego zdarzenia, ale także przedstawił wątki psychologiczne, problemy i rozterki bohaterów tego filmu, co sprawiło, że film ogląda się bez cienia nudy.
Także aktorzy drugoplanowi: Nancy Allen grająca Chris Hargenson - podłą koleżankę Carrie i John Travolta w roli jej chłopaka - Billy'ego Nolana sprawdzili się wyśmienicie. Dość powiedzieć, że role zagrane w tym filmie np. Sissy Spacek czy Johna Travolty stały się dla nich odskocznią do dalszej kariery.
Brian De Palma w swojej wersji "Carrie" zafundował nam nie tylko krwawy horror z prawdziwego zdarzenia, ale także przedstawił wątki psychologiczne, problemy i rozterki bohaterów tego filmu, co sprawiło, że film ogląda się bez cienia nudy.
Reżyser w tym filmie znakomicie również poradził sobie ze stopniowym budowaniem napięcia, czego zabrakło w książce.
To sprawiło, że oglądając ten film nie możemy się wręcz doczekać sceny finałowej na balu. Dodatkowym atutem jest niesamowita praca kamery i pokazanie poszczególnych ujęć. No i ta muzyka...przeszywająca do szpiku kości. Do tego dochodzi nie przewidziane zakończenie - trochę inne niż w książce, ale bardziej spektakularne: śmierć matki Carrie w pozie ukrzyżowanego Chrystusa i zapadający się dom, można powiedzieć prosto w czeluść piekieł z Carrie w środku próbującą się schronić w swojej znienawidzonej komórce...
To wszystko sprawiło, że "Carrie" Brian'a De Palmy to nie tylko horror z prawdziwego zdarzenia, ale także dramatyczna historia niekochanej i wyobcowanej dziewczyny, którą się ogląda z prawdziwą fascynacją.
Klasyka gatunku i kropka.
To sprawiło, że oglądając ten film nie możemy się wręcz doczekać sceny finałowej na balu. Dodatkowym atutem jest niesamowita praca kamery i pokazanie poszczególnych ujęć. No i ta muzyka...przeszywająca do szpiku kości. Do tego dochodzi nie przewidziane zakończenie - trochę inne niż w książce, ale bardziej spektakularne: śmierć matki Carrie w pozie ukrzyżowanego Chrystusa i zapadający się dom, można powiedzieć prosto w czeluść piekieł z Carrie w środku próbującą się schronić w swojej znienawidzonej komórce...
To wszystko sprawiło, że "Carrie" Brian'a De Palmy to nie tylko horror z prawdziwego zdarzenia, ale także dramatyczna historia niekochanej i wyobcowanej dziewczyny, którą się ogląda z prawdziwą fascynacją.
Klasyka gatunku i kropka.
![]() | ||||||||||
|
obsada
Sissy Spacek - Carrie White
Piper Laurie - Margaret White
Amy Irving - Sue Snell
William Katt -Tommy Ross
Betty Buckley - Panna Collins
Nancy Allen - Chris Hargenson
John Travolta - Billy Nolan
P.J. Soles - Norma Watson
| |||||||||||||
ciekawostki
O dalszą radę poprosiła męża, który w dzieciństwie został uderzony przez samochód.
0 komentarze: